Marta – Vito Leszno 3:1 (0:0)
Bramki: Marta – Neczyński 2*(15’, 16’), Sibilski (21’),
Vito – Walkowiak (21’).
Stawka tego spotkania była dość spora. Zwycięzca zachowuje realne szanse na walkę o medale. Niemrawe pierwsze trzy minuty urozmaicił Neczyński, który ładnie uderza na bramkę jednak był na posterunku Kaczmarek. Kiedy w 5’ Neczyński wgrał piłkę w pole karne, bardzo czujnie zachował się ponownie Kaczmarek, który w pierwszej połowie zdecydowanie wygrywał pojedynki z zawodnikami Marty. Vito przebudziło się dopiero w 8’, kiedy sygnał dał Baryła minimalnie myląc się po dobrym uderzeniu. Dwie minuty później znów Baryła miał dobrą okazję do zdobycia bramki, ale zabrakło dosłownie centymetrów by sięgnął piłkę głową. Początek drugiej połowy to jeszcze próby ataku Vito (13’ niewiele brakowało aby Rau po podaniu Pietrzykowskiego sięgnął piłkę), ale od 15’ minuty zagrała Marta. Wtedy to po raz pierwszy trafił Neczyński, który wykorzystał podanie Sibilskiego. Vito nie zdążyło ochłonąć po utracie gola, kiedy Neczyński odebrał piłkę i po podaniu do Szudry, później do Sibilskiego strzelił drugą bramkę wykorzystując podanie tego ostatniego. Była to 16’. Dwie minuty później słusznie ukarany żółtą kartką zostaje Otto. Kiedy w 21’ Walkowiak wykorzystał świetne podanie Pietrzykowskiego wydawało się, że Vito powalczy. Ale w tej samej minucie Sibilski postawił kropkę nad „i” i strzelił bramkę po podaniu Korpackiego. Vito zawiodło, zagrało niestety słaby mecz i będzie im naprawdę ciężko powalczyć o miejsce na podium. Marta z kolei włącza się do walki o „pudło”.
Makintosch&Porabiantus – Eda Trans 1:6 (0:3)
Bramki: M&P – Dłużyk (24’),
Eda Trans – Gbiorczyk B. 3*(3’, 6’, 14’), Śmiłowski (5’), Stachowski M. (15’), Żak (21’).
Takiego wyniku należało się raczej spodziewać, ale nie oddaje on całości obrazu z boiska. Faworyzowani zawodnicy ET rozpoczęli festiwal strzelecki w 3’, kiedy po raz pierwszy Gbiorczyk. Chwilę później świetne podanie Wieczorka przeciął bramkarz M&P Migdałek. W 5’ doskonałe podanie Gbiorczyka wykorzystał Śmiłowski, a w 6’ po ładnym zwodzie w polu karnym znów trafił Gbiorczyk. W pierwszej połowie swoje okazje mieli też zawodnicy M&P, którzy jednak nie potrafili wykorzystać nonszalanckiej gry ET w obronie. W 12’ kiedy uderzył Olejnik obronił Stachowki, dobitkę cudem odbił Stachowski M., a strzał Dłużyka minimalnie minął poprzeczkę. Drugą połowę jednak znów otwarli, a właściwie otwarł Gbiorczyk B., który w polu karnym ładnie przełożył piłkę na lewą nogę i huknął nie do obrony. W 15’ Stachowski M. piętką wykończył podanie Wieczorka, który mógł spokojnie sam skończyć akcję, ten jednak wybrał inne rozwiązanie. W 20’ Dłużyk nie trafia w piłkę po podaniu Ajchlera, a minutę później Żak dobija przeciwnika pięknym uderzeniem „z pika”. Ostatnie trzy minuty meczu należały jednak do Dłużyka, który najpierw nie wykorzystał podania Olejnika. Później dwukrotnie (23’, 24’) świetnie uderza ale na posterunku melduje się Stachowski. Jednak ostatecznie Dłużyk pokonuje bramkarza ET. Ambitna postawa M&P, świetny mecz Gbiorczyka z ET oraz piękne asysty Wieczorka. Eda Trans mocno usadowił się w fotelu lidera.
Złomix – Grześpol 0:5 (0:1)
Bramki: Grześpol – Jankowiak M (11’), Duszyński Ł. (18’), Duszyński T. (20’), Jankowski H. (22’), Strzelczyk (24’),
Ten mecz zapowiadał się jako pojedynek zespołów grających szybko, grających agresywnie i tak też rzeczywiście było. Było szybko, było też sporo fauli. Z pierwszej połowy właściwie oprócz wielkiej bieganiny obydwu zespołów warto odnotować akcję Duszyńskiego T., po której świetną interwencją popisał się brakarz Złomixu Prałat. Jeszcze w 9’ bliski zdobycia gola był Łakomy, który pomylił się dosłownie o grubość słupka uderzając „pikiem”. No i 11’, kiedy to pierwszą bramkę dla Greśpolu zdobył Janowiak M. W drugiej połowie było już trochę ciekawiej, ale nie zawsze ładnie i fair. W 15’ Prałat znów ładnie broni strzał Duszyńskiego Ł., jednak trzy minuty później ten sam zawodnik wykorzystuje dobre podanie Jankowskiego i jest 0:2. Na boisku pojawia się coraz więcej brzydkich zagrań i nerwów. W całym tym zgiełku lepiej radzą sobie zawodnicy Grześpolu, którzy za sprawą Duszyńskiego T. zdobywa trzecią bramkę w 20’. Jednak 22’ okazała się i szczęśliwa i pechowa dla bramkarza Złomixu. Kiedy piłka po strzale Jankowskiego H. była już za linią bramkową, piłkę dobijał inny zawodnik Grześpolu ewidentnie faulując bramkarza Złomixu (gol zaliczony Jankowskiemu). Prałat K. mógłby mieć pretensję do sędziego (i miał), ale zdawał się nie pamiętać jak chwilę wcześniej wykorzystał obecność sędziów pod bramką przeciwnika i w sposób absolutnie niedopuszczalny zaatakował napastnika Grześpolu powalając go na parkiet. Uczynił to w momencie, kiedy akcja toczyła się w innym sektorze boiska. Czerwona kartka? Na pewno i wykluczenie . Tak się jednak nie stało. Czerwoną kartkę ujrzał młodszy Prałat. 24’ to jeszcze ładne uderzenie Strzelczyka, który zdobył bramkę z około 30 metrów.
Kozatko – Astromal 5:0 (1:0)
Bramki: Kozatko – Marciniak 3*(4’, 15’, 22’), Kozak 2*(19’, 20’)
Astromal po ostatniej porażce miał się podnieść pokonując wicelidera, jednak przegrał i mocno się osadowił w środku tabeli. Kozatko bardzo mądrze „witało” rywali wysoko, przejmując piłkę właściwie już na 20 metrze. Grą destrukcyjną świetnie dyrygował Ruta, a z przodu mecz życia rozgrywał Marciniak. Już w 1’ Kozak mógł wykorzystać błąd obrońców, minutę później ładną akcję rozpoczął Omieczyński, jednak fatalnie ją wykończył. Mając przed sobą pustą bramkę właściwie podał do bramkarza. W 4’ minucie wynik otwiera Marciniak, który minutę później mógł podwyższyć ale trafił w bramkarza. Od około 7’ nawiązała się ciekawa walka w środku pola, Astromal zyskał wreszcie lekką przewagę, jednak nie potrafił odnaleźć się tego dnia pod bramką Kozatko. W 9’ Kozak marnuje kolejną okazję będąc sam na sam z bramkarzem, a w 12’ Marciniak świetnie przechwycił piłkę ale nie zdołał podwyższyć. W 13’ Ganowski mógł zdobyć bramkę, jednak po podaniu z rzutu rożnego uderzył minimalnie nad poprzeczką. W 15’ znów błysnął Marciniak, który indywidualną akcję wykończył świetnym płaskim uderzeniem między nogami Kajaka. W 19’ kolejny gol dla Kozatko. Błąd bramkarza wykorzystuje Kozak, który minutę później znów trafia zdobywając czwarta bramkę dla swojego zespołu. Jednak skończył ten, który zaczął. Po świetnej dwójkowej akcji z Wojciechowskim wynik meczu ustal bohater tego spotkania Marciniak Jeszcze w 24’ świetne dogranie obrońcy Astromalu do Koniecznego broni młodszy Frąckowiak. Przykrego urazu w przypadkowym starciu nabawił się Konieczny z Astromalu, pozostaje mieć nadzieję że ujrzymy go w następnej kolejce, gdyz stanowi on o sile ataku swojego zespołu.
Astra 2 Koszanowo – Beniaminki 69 3:1 (1:0)
Bramki: Astra 2 – Pelec R. (8’), Basiura (17’), Józefiak (22’)
Beniaminki 69 – Szczerbal A. (18’),
Przed rozpoczęciem sezonu wynik tego spotkania byłby oczywisty. Jednak dziś na parkiecie ujrzeliśmy dwa równorzędne zespoły. Astra wygrać musiała, bo to ubiegłoroczny medalista, Beniaminki z kolei zagrali bez kompleksów. I na boisku widać było, jak niewiele dzieli te zespoły. Astra owszem była szybsza, grała z większą determinacją ale często się myliła popełniając proste błędy. Gdyby przeciwnicy mieli więcej zimnej krwi, wynik z pewnością byłby inny. Pierwsza połowa to generalnie bałagan, brak porządku w grze który w 3’ próbuje wykorzystać Basiura. Jednak jego strzał broni Stachowski Mikołaj. Dopiero w 8’ „coś” udało się skleić. Podanie Józefiaka wykorzystał Pelac R. Kolejne wydarzenia na parkiecie absolutnie nie wskazują na wynik końcowy. W 12’ Grocki po raz już kolejny broni wygrywając pojedynek sam na sam z Szczerbalem. W drugiej połowie przewaga Beniaminków była już wyraźna. W 13’ akcję Szczerbala A. zatrzymuję świetnie interweniując Grocki. Niemoc Astry trwa do 17’, kiedy to wreszcie przypomniał o sobie Basiura, który po indywidualnej akcji podwyższa na 2:0. Minutę później błąd bramkarza Astry, który wybijając piłkę trafia w swojego obrońcę wykorzystuje Szczerbal A., i jest 2:1. W 21’ żółtą kartkę obejrzał Kiciński, a minut e w zamieszaniu na szóstym metrze do piłki dopadł Józefiak, który mocnym uderzeniem ustalił wynik meczu. Wynik tego spotkania należy zapisać na konto Grockiego, który po raz kolejny udowadnia swoją klasę. Gdyby w tej chwili zamknąć ligę, byłby to zdecydowanie najbardziej wartościowy zawodnik. To lider swojego zespołu.