„SOS dla zwierząt Śmigiel”
Takich historii wydarzyło się w naszym przytulisku bardzo dużo – Szczęściarz, Rudy, Gryzak, Figa, Reksio, Ozon, Dina, Stefan, Farciarz i wiele innych psów. To psy, które po strasznych przejściach, dzięki miłości, zaangażowaniu, wytrwałości i ogromnej pracy wolontariuszy trafiły do domów adopcyjnych. Historię Strasi i wolontariuszki z przytuliska w Koszanowie Marleny Nowak-Białas postanowiłam opisać. Pies trafił do przytuliska w październiku 2016 roku. Była po wypadku – miała złamaną łapę. Strasia bo tak ją nazwaliśmy nie wychodziła z budy, strach przed człowiekiem był ogromny. Łapa zrosła się nieprawidłowo. Marlena przesiadywała w kojcu Strasi i z nią rozmawiała. Pies nie wychodził z budy. Minął rok i w pewną sobotę w październiku 2017 roku, Strasia wyszła z budy i przytuliła się do Marleny. Rozpoczął się nowy okres w życiu psa, założono jej obrożę i zaczęła wychodzić na spacery, oczywiście z Marleną. Na początku grudnia przywieziono do schroniska ogromnego owczarka – Bariego. Strasia została przeniesiona do innego kojca i w nocy z piątku na sobotę (prawdopodobnie z powodu stresu), odgryzła sobie chorą łapę. Marlena w sobotę 2 grudnia zawiozła psa do weterynarza tam łapę amputowano. Po operacji Strasia została zawieziona do hotelu dla psów w Radomicku. Tam zajął się psem pan Sławek Biały właściciel hotelu. W każdą sobotę przyjeżdżała do hotelu jej opiekunka i wychodziła z psem na długie spacery. Nikt nie wierzył, że pies kiedykolwiek zostanie zabrany do domu. Koniec tej historii jest jednak szczęśliwy, pies parę dni temu został zabrany przez wspaniałych ludzi i zostanie z nimi do końca życia.
Opiekunka wolontariatu – Maria Depczyńska